Fortuna kołem się toczy
maja 06, 2012No to skonczylam.
Po prawie 8 tygodniach ukonczylam dzis w poludnie ostatnia ksiazke sage Stephena Kinga "Mroczna Wieza".
Dzielo powstajace poprzez lata, prownywalne do "Wladcy Pierscieni" Tolkiena, rozpisane na 7 tomow.
Mieszanka romansu, fantasy i westernu - miesza w glowie jak mikser na pelnych obrotach.
Podroze poprzez rozne wymiary, wlasny jezyk, radosc i niebezpieczenstwo to wszystko znajduje sie na kartach tego co King nazywa swym Jowiszem.
Dlugo mozna by bylo opisywac co sie w poszczegolnych czesciach dzialo, a jest tego calkiem sporo.
Glownym zagadnieniem jest KA - los, fortuna. Nie mozna mu przeszkadzac i w niego ingerowac bo to sie moze obrócić na niekorzysc bohatera.
Po wzlotach i upadkach Roland glowny bohater w koncu dochodzi do swego celu, do Mrocznej Wiezy.
Wydawac by sie moglo ze to jest happy end, ale King ma inny zamiar.
Czytajac zakonczenie ktorego raczej wole nie zdradzac, bo byc moze jeszcze ktos czyta moje pokrecone wypociny, nie wiedzialam czy mam sie smiac czy plakac.
W jednym zdaniu: Genialne.
Drugie zdanie : Saga warta uwagi pod kazdym wzgledem, moze i niektore tomy moga odstraszac swoja gruboscia, ale naprawde warto, a jak sie juz zacznie czytac to czasem ciezko jest sie oderwac.
Teraz mam dylemat, co mam jako nastepne czytac?
Ksiazki na zajecia na uczelni?
Od jutra
I promise.
0 komentarze