Windą do nieba?
lipca 03, 2008"Juz mi niosą suknię z welonem..." tak w kultowej piosence śpiewała Elzbieta Dmoch, wokalistka zespołu 2+1.
Wiele kobiet stawia sobie za swój cel zamążpójscie i założenie rodziny. Dawniej ślub był ważnym wydarzeniem zwłaszcza na wsi. Swaty, zaręczyny, tzw. polterabend.
Obecnie spadła ranga sakramentu małżeństwa.
Młodzi ludzie mają całkiem odmienne poglądy od swych przodków. Ważniejsze jest zdobycie wykształcenia, zrobienie kariery.
Młodzi ludzie mają całkiem odmienne poglądy od swych przodków. Ważniejsze jest zdobycie wykształcenia, zrobienie kariery.
Po co ślub, skoro życie na "kocia łapę" jest łatwiejsze?
Nie ma wojen rozwód, podział majatku, alimenty. Rozstać można sie kiedy tylko dusza tego zapragnie, bez skomplikowanej biurokracji jaką niewątpliwie jest unieważnienie małżeństwa. Najtrudniejsze jest rozstanie po ślubie kościelnym. Trzeba pisać pisma do Watykanu, nie można ponownie stanąć przed ołtarzem.
Wówczas wydawało by się, że ślub cywilny jest najlepszą opcją. Tylko podpisy decydują o tym, czy para wiąże się czy się rozstaje.
Niemieckie prawo cywilne jest innego zdania.
Na 1 stycznia 2009 roku planowane jest wprowadzenie przepisu, na mocy którego pary mogłyby wstępować w związek małżeński tylko w kościele, bez uprzedniego załatwiania formalnościw Urzędzie Stanu Cywilnego.
To, co w roku 1875 było zabronione i karalne, teraz jest dozwolone. Jednak czy to jest dobry pomysł?
Przepis ten ma również przeciwników. Jeden z profesorów prawa rodzinnego Dieter Schwab wylicza wiele wad tego systemu. Brak utrzymania, praw do spadku i jeszcze wiele innych papierkowych miniusów.
Przychodzi mi na myśl jedno, bez biurokracji ani rusz.
A małżeństwo z biegiem lat niewatpliwie spadło do rangi dwóch podpisów.
Blacque M.
0 komentarze