Rzecz o cyberpunku

sierpnia 15, 2013

Prócz nałogowego oglądania filmów i myszkowania po antykwariatach moją słabością jest comiesięczne obładowanie się w salonach prasy różnego typu magazynami. Po prostu lubię być w temacie, nawet jeżeli nigdzie się nie udzielam, ot moje małe zboczenie.

W letnim wydaniu K-Mag jest świetny artykuł dotyczący jednego z bloków tematycznych obecnych na 13. MFF Nowe Horyzonty, mianowicie mowa o "nocne szaleństwo: cyberpunk". Niestety nie byłam w stanie zaliczyć wszystkich projekcji, byłam tylko na Videodrom D. Cronenberga , ale resztę postanowiłam prywatnie nadrobić, choć nie udało mi się obejrzeć wszystkich proponowanych tytułów.

Cyberpunk jest nurtem w kulturze mówiącym o stosunku człowiek : futurystyczny skomputeryzowany świat i nie jest to tak całkiem uczciwy pojedynek. Podczas gdy science -fiction zaczynało przynudzać i tworzyć mity o dobrych robotach, pewien odłam postanowił zostać niegrzeczny (niczym punk odrywający się od rocka) i pokazać że futuryzm nie jest taki fajny i kolorowy na jaki ludzie starają się go wykreować. Dobrych przykładem ku temu są niżej przedstawione kultowe już produkcje.
A o zjawisku Cyberpunk może cie więcej poczytać na wikipedii albo wydaniu lipiec/sierpień magazynu K-Mag.

Lubię słuchać muzyki punk, teraz mam okazję się przekonać czy rebelianckie produkcje przypadną mi do gustu.

Uwaga: niżej wymienione filmy mogą mocno odbić się na wrażliwych nerwach  (dotyczy japońskich dzieł) a dla tych co są 'uodpornieni', cóż co najwyżej jak się nie spodoba, w każdej chwili możecie zakończyć seans.

964 Pinokio (1991)
7/10

"Japonia w niedalekiej przyszłości. Pewna korporacja zajmuje się hodowlą "klonów", które przez swoich właścicieli są wykorzystanie do uciech seksualnych. Pinokio o numerze seryjnym 964 (Hage Suzuki) jest takim właśnie "klonem", jednakże ze względu na niezdolność do erekcji zostaje wyrzucony przez swoją właścicielkę na ulicę. Zanim to następuje jego pamięć zostaje wyczyszczona z wszelkich wspomnień. Pinokio, całkowicie nie przystosowany do życia, trafia przypadkiem na młodą dziewczynę, Himiko (Onn Chan), która lituje się nad nim i zabiera go do siebie do domu. Pinokio od nowa uczy się funkcjonować i zaczyna towarzyszyć swojej nowej opiekunce to w pracy, to podczas zakupów. Niespodziewanie wspomnienia Pinokia zaczynają wracać, a sam "klon" coraz dziwniej się zachowuje. Do tego dochodzi jeszcze pościg za Pinokiem zorganizowany przez korporację, która go stworzyła - mają jasno wytyczony cel: zabić Pinokia numer seryjny 964."

Kurczę od czego by tu zacząć.... extremalnie kontrowersyjna produkcja, nawet dla takiej weteranki jak ja, przy tym to kultowy Nekromantik to przy Pinokiu grzeczny bobasek, chociaż dużo tutaj zależy od indywidualnego podejścia...
Niekoniecznie musiałam oglądać ją późnym wieczorem przy zgaszonym świetle i bez tego miałabym zszargane nerwy. Oglądacie na własną odpowiedzialność!

Shozin Fukui stworzył również Rubber's Lover (1996), niestety ta produkcja jest strasznie ciężko dostępna, a to że niewiele osób o niej słyszało wcale nie ułatwia mi poszukiwania...

aktualizacja: jednak znalazłam, ale musiałam się nieźle nagimnastykować :P

Rubber's Lover (1996)
7/10

"Jeden z czołowych reprezentantów nurtu cyberpunk w kinie. Dwójka naukowców prowadzi dla pewnej korporacji badania nad ludzkimi zdolnościami parapsychicznymi. Kiedy jednak obiekty ich badań, którymi są żywi ludzie, zaczynają umierać, sponsorująca firma wycofuje fundusze. Wtedy jeden z zdesperowanych naukowców bierze dwójkę zakładników i przetrzymuje ich w laboratorium, aby kontynuować na nich swe badania.."

 Tym razem Shozin Fukui gryzie inną tematykę, zamiast testowane na zwierzętach dostajemy ulotkę  'testowane na ludziach' dla ludzi. Makabryczny wymysł japońskiej wyobraźni obfitujący w żywiołową muzykę i mocne sceny przemocy. Wrażliwi niech nie oglądają tej produkcji samemu, generalnie mam mocne nerwy ale w tym przypadku pewne sceny oglądałam przez palce, panienka z Klątwy której do dziś się obawiam wydaje się w porównaniu z Rubber's Lover zupełnie niegroźna.



Hardware (1990)
6/10

"Akcja filmu toczy się w posępnym świecie po zagładzie nuklearnej. Moses zarabia na życie zbieraniem złomu. Pewnego dnia znajduje zardzewiałego robota i ofiarowuje go w prezencie swej dziewczynie, która wykorzystuje jego elementy do stworzenia rzeźby. Oboje nie zdają sobie sprawy z tego, że jest on prototypową maszyną skonstruowaną specjalnie do zabijania ludzi. W nocy robot usuwa usterki swego systemu i przystępuje do realizacji zadania."

R. Stanley w kolorystyce krążącej wokół barwy czerwonej pokazuje nam zniszczony, chory świat, gdzie androidy są bardzo agresywne i uparte, swoje zadania spełniają w wędrówce po trupach.
Bardzo klimatyczny film, gdzie fabuła gra bardzo skromną rolę, a świetna techno-punkowa muzyka stwarza neisamiwoty nastrój. Jak zapewnie wiecie, jestem wielką fanką kina niezależnego, gdzie królują dobrze zrealizowane scenariusze, stąd tak 'niska' ocena dla Hardware, który w sumie tylko dzięki swojej post apokaliptycznej stał się filmem kultowym.


Videodrome (1983)
8/10

"Operator telewizji kablowej, Max Renn, odkrywa piracki kanał, na którym prezentowane są szokujące filmy. Ich bohaterami są osoby, które w rzeczywistości poddawane są okrutnym torturom. Chcąc wykorzystać tego typu nagrania w swojej stacji, rozpoczyna poszukiwanie nadawcy nielegalnego programu. Jednocześnie odkrywa, że osoby które oglądały piracką stację, cierpią na halucynacje i nieodwracalną chorobę mózgu"

Przyznam się bez bicia, że po katastrofalnym Cosmopolis zraziłam się do twórczości D. Cronenberga, ale nie żałuję mojej obecności na projekcji Videodrom, który po raz kolejny udowodnił mi, że stare jest jare. 
A tak szczerze.... jak przeczytałam w gazetce festiwalowej, że kiedy (spojler) brzuch głównego bohatera pożarł kasetę vhs (koniec) z sali wyszło 7 osób to tym bardziej nabrałam smaczku na ten film :).
Satyra na poszukiwania nowych wrażeń i bezsensowną pozbawioną wszelkiej moralności bitwę o nowych widzów, która nie zawsze prowadzi do szczęśliwego finału.


Mad Max (1979)
7/10

"Bohater filmu, Max Rockatansky, prowadzi niejako podwójne życie. Prywatnie jest czułym mężem i kochającym ojcem, poza domem jednak zmienia się w pozbawionego skrupułów brutalnego gliniarza, egzekwującego prawo na australijskich szosach. Max, czując się rozdarty między domem a wyniszczającą pracą, nosi się z zamiarem porzucenia zawodu. Któregoś dnia, w czasie pościgu, nieumyślnie doprowadza do śmierci lidera gangu motocyklowego, Nocnego Jeźdźca. Ta przypadkowa śmierć staje się pierwszym ogniwem łańcucha wypadków, które zburzą spokój miasta a także samego bohatera. Odbierając trumnę z ciałem swojego przywódcy, członkowie gangu terroryzują miasteczko."

Powiem prosto z mostu: nie jeszcze nie widziałam tej kultowej produkcji G. Millera, ale mamy wakacje, najlepszy czas do nadrabiania wszelkiej maści zaległości.

Przepustka do kariery reżysera Georga Millera i ulubieńca filmów akcji Mela Gibsona (który całkiem niewinnie tu wygląda) barwnie i szybko opowiedziana historyjka o tych dobrych i tych złych wojujących ze sobą w upałach futurystycznej Australii.
Muste see dla każdego kinomaniaka, nawet dla tych co jak ja uciekają przed filmami akcji.


Świat na drucie (1973)
9/10

Kultowe i mało znane dziś dzieło enfant terrible niemieckiej kinematografii R.W. Fassbindera.

Gdzieś w przyszłości istnieje projekt komputerowy zwany Simulacron, który jest w stanie symulować w pełni funkcjonalną rzeczywistość, gdy nagle kierownik projektu Henry Vollmer umiera. Jego następca dr. Fred Stiller doznaje dziwnych halucynacji. a jego dobry przyjaciel Guenter Lause nagle znika w trakcie rozmowy, następnie nikt nie pamięta o jego istnieniu. Stiller musi odnaleźć wyjaśnienie takiego obrotu spraw... czy Simulacron miał coś z tym wspólnego?

Oglądając filmy z wracam dużą uwagę na to, jak scenariusz został zrealizowany i jak grali aktorzy, dane techniczne czy też ruchy kamer praktycznie całkowicie pomijam. Swoją drogą nie mam o tym zielonego pojęcia, więc wolę trzymać się z dala.
Świat na drucie to nie tylko nowatorsko zrealizowany scenariusz z zagadką do rozwiązania, ale też płynne ruchy kamer i nietypowi statyści, którzy wzmagali wrażenie, że dzieło Fassbindera momentalnie stawało się sztuką teatralną, nie filmem. Plus nieoczywiste połączenia muzyczne i mamy dzieło kultowe.

Z Fassbinderem spotkałam się już parę miesięcy temu, a tak naprawdę o jego kunszcie reżyserskim po raz  pierwszy przekonałam się na festiwalu NH lądując na seansie Miłość jest zimniejsza niż śmierć, którym byłam kompletnie oczarowana i od razu wybrałam się na poszukiwania innych tworów wyobraźni niemieckiego reżysera.




Oczywiście jest jeszcze więcej tytułów, które można pod ten kreatywny nurt podpisać, jednak nie jestem fanką produkcji sf i moja wiedza w tym zakresie ogranicza się do przeczytanych artykułów inspirowanych tym gatunkiem.
A jednak - sądzę, że częściej będę sięgać po produkcje tego typu, może i drażnią się z moimi szarymi komórkami, ale nie ma tutaj czasu na ziewanie, fabuła nie jest co prawda mocno rozwinięta ale i tak cyberpunk robi wrażenie a słuchanie ścieżek dźwiękowych to dla mnie sama przyjemność.

Prócz filmów wyżej wymienionych, na festiwalu NH odbywały się również projekcje: Poranny Patrol (1987), Bleak Future (1997) oraz Płonące uszy (1992), troje zapomnianych dzieci cyberpunku, po których słuch w internecie zaginął. Gdyby ktoś z was miał namiary na któryś z tytułów, dajta znać !
Albo jak macie inne propozycje do tego zestawienia. :)


You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts