Review : July
lipca 31, 2013W dniach 18 - 28 Lipca Wrocław stał pod obstrzałem medialnym oraz był siedzibą kinomaniaków lubujących się w kinie niezależnym. Po raz pierwszy mogłam czynnie wziąść udział na Festiwalu Nowe Horyzonty i mam zamiar zabawiać na kolejnych edycjach.
Produkcje zostały podzielone na kilka sekcji o czym pisałam już jakiś czas temu tu.
Osobiście widziałam 'parę' filmów, z czego szczególnie polecam następujące tytuły, o których zapewnie za jakiś czas usłyszycie, albo już słyszeliście ale są dosyć ciężko do zdobycia ( nie każdy chce być jak Indiana Jones):
1. Marina Abramović: artystka obecna (2012)
2. Trylogia Hansa Jürgena Syberberga
3. Płynące wieżowca (2013)
4. Shirley: wizje rzeczywistości (2013)
5. Absolutley modern (2013)
6. Everybody street (2013)
7. Elektro Moskva (2013)
8. Gdy ostatni raz widziałem Macao (2013)
9. Czas latających ryb (2013)
10. Post tenebras lux (2012)
11. Trylogia Urlicha Siedla (Paradis)
więcej na temat tego ważnego wrocławskiego wydarzenia napisałam TU
Wybrałam się również na kilka dni do Berlina na Fashion Film Festiwal, tia prócz filmów lubię jeszcze inne rzeczy :P. W marcu byłam na warszawskiej edycji i było strasznie fajnie, choć niestety repertuar był nader skromny. Natomiast w stolicy Niemiec nie mogłam się zdecydować na co koniecznie iść, co odpuścić a z czym poczekać aż pojawi się w sieci.
Ostatecznie byłam na x seansach lecz nadal czuję niedosyt... Klimatycznie było świetnie dla mnie Berlin to po prostu Berlin, albo go kochacie albo nienawidzicie, nie ma nic pomiędzy, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie.
Festiwale tego typu polecam każdemu, kto nie ma klapek na oczach, na celluloidzie powszechnie obecny w światku mody jest minimalizowany, a na plan pierwszy wyskakuje artyzm, dokumenty tego typu zawsze znajdą u mnie swoje miejsce. Na pewno jeszcze nie raz zajrzę na to wydarzenie.
Więcej o tym możecie poczytać TU
Jeżeli chodzi o seriale, to próbowałam wznowić oglądanie Californication z D. Duchovnym w roli niespełnionego pisarza- playboya i spółki. Niestety po raz kolejny nie udało mi się wtopić w tamten światek, do tej serii mam mniej więcej taki sam stosunek jak do Walking Dead - za dużo reklamy i obietnic bez pokrycia. Przygody zakręconego pisarza określiłam oceną dobrą, jednak zabrakło paru szczególnych elementów, które sprawiły bym co tydziń wyczekiwała na nowe odcinki, być może za jakiś czas powrócę do wyrywkowego oglądania poszczególnych epizodów.
W końcu zabrałam się za długo odkładae dzieło uważane za kultowe- Alfred Hitchcock przedstawia, większość odcinków oglądałam w języku angielskim sporadycznie zerkając do słownika, a że trwają tylko po 30minut i strasznie wciągają, to w mig uwinęłam się z pierwszym sezonem (potem dostałam cynk że chcą mnie przy NH), kolejne czekają cierpliwie na swoją kolej.
Seria trwa od roku 1955 do 1962 z czego nie wszystko jest dziełem mistrza suspensu.
A. H. przedstawia polecam każdemu fanowi dobrych kryminałów, niekoniecznie trzeba być fanem Hitch - bez -cock'a by poświęcić czas tejże produkcji i ją polubić.
W lipcu prócz nadrabiana seriali i filmów nie zabrakło mi czasu na książki, która najczęściej czytałam przesiadując w pociągu. Stos na ten miesiąc prezentuje się następująco:
Siódmy miesiąc okazał się owocny dla mojej prywatnej biblioteczki, która wspomogłam o 20 nowych pozycji, z przecen i antykwariatów, ach a miałam kupić sobie nowe conversy :P Tak czy siak a tego stosiku najbardziej ulubowałam sobie kultową powieść Huxleya: Nowy wspaniały świat - najmniej Blaze autorstwa Bachmana, o która jest dosyć nietypową opowiastką upośledzonym przestępcy o miękkim sercu, którego nie można jednoznacznie określić jako tego złego, choć aniołkiem to on też nie jest.
Dodatkowo naszła mnie ochota na więcej sztuki w tym miesiącu i dlatego też poszlajałam się po paru muzeach. Fanom malarstwa polecam wystawę Luxus w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu, która trwa do 2.09. zbiór niesamowitych obrazów i grafik artystów należących do tej grupy, dzieła zostały świetnie rozmieszczone na trzech piętrach co daje niesamowity klimat. Od paru miesięcy nie byłam na równie dobrej wystawie.
Ze względu na dwa dosyć ważne dla mnie festiwale cały czas byłam ekstremalnie zabiegana, czasami nawet zapominałam własnego numeru telefonu... jednak z ręką na sercu wiem, że za rok i za kolejny i kolejny, kolejny będę częściej brała udział w wydarzeniach tego typu, jest to niesamowita okazja do poznawiana nowych ludzi a także zbierania kontaktów (udało mi się porozmawiać z paroma reżyserami i znanymi dziennikarzami, pracownikami instytucji filmowych - yay) i i i.
Przyszły miesiąc zapowiada się ciekawie dla mnie pod względem filmowym i książkowym, kolejne dzieła czekają niecierpliwie na swoją kolej, a ja założyłam się z koleżanką, że moje półki na książki jeszcze trochę wytrzymają, a moja pamięć się nie zbuntuje i nadal będę pamiętała wszystkie filmy jakie kiedykolwiek oglądałam, choć nawet przy ok2500 obejrzanych nadal znajduję coś do oceny co widziałam lata temu...
Podsumowanie Lipca postanowiłam opublikować nieco wcześniej, gdyż za kilka godzin wybieram się spontanicznie na Woodstock, a po weekendzie wyląduję na Transatlantyku w Poznaniu, ahoj letnie festiwale :)
0 komentarze