Bergman się bawi.
lipca 06, 2013
O tych paniach (1964)
7/10
Na tą produkcję natknęłam się przypadkiem, a że spodobał mi się opis to kliknęłam 'play' nie patrząc na obsadę i reżyserię. Moja mina kiedy przy gatunku 'komedia' pojawiło się nazwisko mistrza Bergmana - bezcenna. Jestem wielką fanką jego twórczośći, choć do eksperta mi jeszcza daleko, przyklejona do monitora laptopa z uwagą śledziłam losy wiolonczelisty Corneliusa, by zaspokoić swoją ciekawość: jak Bergman tworząc tak znakomite portrety i klimat psychologiczny mógł nakręcić lekką komedię, no jak?
Już po paru minutach trwania produkcji miałam wygórowane oczekiwania co do erotyczno - narcystycznych perypetii Corneliusa, którego marzeniem jest napisanie własnej biografii i uwiedzenie jak największej liczby kobiet.
O tych paniach jest naprawdę mało znanym filmem, część tej garstki osób które go widziały zarzuca Bergmanowi ospałość i 'urlop', jako że nie jest to produkcja najwyższych lotów oraz godna uwagi. Jednak dla mnie, fanki wszystkiego co ma związek ze Skandynawią jest to całkiem przyjemny seans, bez odmóżdżania, choć nie wnosi nic nowego do kinomatografii.
Chociaż...
Stop, owszem, wnosi, mistrz filmów psychologicznych bawi się gatunkami, nie zdaża się to nader często. Czy Hitchcock nakręcił coś prócz kryminałów i filmów noir?
Nie przypominam sobie...
Poświęcając niewiele czasu tej produkcji (80minut) możemy dostrzec Ingmara z innej perspektywy, jako człowieka , który nie jest non stop pogrążony w zadumie nad własnym losem, przeszłością, teraźniejszością czy też przyszłością.
Ciekawe przeżycie.
O tych paniach prezentuje przyzwoity poziom aktorski z Bibi Andersson na czele, jest to bardzo dobry wybór na niepogodę i sobotnie nic nierobienie, a także dla tych, którzy podobnie do mnie, ciągle szukają w X Muzie czegoś nowego.
7/10
Na tą produkcję natknęłam się przypadkiem, a że spodobał mi się opis to kliknęłam 'play' nie patrząc na obsadę i reżyserię. Moja mina kiedy przy gatunku 'komedia' pojawiło się nazwisko mistrza Bergmana - bezcenna. Jestem wielką fanką jego twórczośći, choć do eksperta mi jeszcza daleko, przyklejona do monitora laptopa z uwagą śledziłam losy wiolonczelisty Corneliusa, by zaspokoić swoją ciekawość: jak Bergman tworząc tak znakomite portrety i klimat psychologiczny mógł nakręcić lekką komedię, no jak?
Już po paru minutach trwania produkcji miałam wygórowane oczekiwania co do erotyczno - narcystycznych perypetii Corneliusa, którego marzeniem jest napisanie własnej biografii i uwiedzenie jak największej liczby kobiet.
O tych paniach jest naprawdę mało znanym filmem, część tej garstki osób które go widziały zarzuca Bergmanowi ospałość i 'urlop', jako że nie jest to produkcja najwyższych lotów oraz godna uwagi. Jednak dla mnie, fanki wszystkiego co ma związek ze Skandynawią jest to całkiem przyjemny seans, bez odmóżdżania, choć nie wnosi nic nowego do kinomatografii.
Chociaż...
Stop, owszem, wnosi, mistrz filmów psychologicznych bawi się gatunkami, nie zdaża się to nader często. Czy Hitchcock nakręcił coś prócz kryminałów i filmów noir?
Nie przypominam sobie...
Poświęcając niewiele czasu tej produkcji (80minut) możemy dostrzec Ingmara z innej perspektywy, jako człowieka , który nie jest non stop pogrążony w zadumie nad własnym losem, przeszłością, teraźniejszością czy też przyszłością.
Ciekawe przeżycie.
O tych paniach prezentuje przyzwoity poziom aktorski z Bibi Andersson na czele, jest to bardzo dobry wybór na niepogodę i sobotnie nic nierobienie, a także dla tych, którzy podobnie do mnie, ciągle szukają w X Muzie czegoś nowego.
2 komentarze