Filmowy Mix VIII
lutego 11, 2013Savages: Ponad bezprawiem (2012)
Jeden z lepszych amerykańskich filmów sensacyjnych, akcja kręci się nie wokół "maryśki", trójkąta miłosnego oraz psychopatycznego meksykańskiego kartelu.
Zamiast krwawej jatki widz dostaje całkiem przyzwoitą fabułę z niewielką ilością krwi, za to z dobrą intrygą. Dodajmy do tego grę aktorską na poziomie( pominę pochwały dla pani B.L. bo dla mnie w postaci O. zamiast męczennicy widzę laleczkowatą Serenę z GG) i popcorn. Życzę udanego seansu.
Bronson (2oo9)
Ostatnio miałam taką malutką fazę na filmy z zabójczym Tomem Hardy, na "Bronsona" natkęłam się przypadkowo kiedy chcąc nie chcąc weszłam na forum FW.
I co ja wam o tym mogę powiedzieć ?
Eureka!
Tom Hardy wciela się w rolę mięśniaka, któremu bardzo, bardzo ale to baaaaaaaardzo zależy na sławie...którą ostatecznie zdobywa jako.... najbardziej znany więzień w Anglii ukrywający się pod pseudonimem Charles Bronson, a gra tam wyśmienicie. Widz może mieć wrażenie jakoby pan H. był wręcz urodzony do zagrania tej roli a zamaist świecić oczkami w stronę przystojniaka zaczyna się go bać.
Moja przygoda z filmami zaczęła się trzy lata temu, wcześniej nie byłam ignorantką, ale starałam się być na czasie, mimo to dziwię się że mimo Taaaaaaaakiej roli nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ani o aktorze ani o filmie. Polecam i oprawiam etykietką "klasyk", bo w mojej opinii jeszcze nie raz wrócę i wspomnę o tej produkcji.
Gangster (2012)
Hmmm... czy już kiedyś wspominałam jaką mam słabość do filmów gangsterskich?
Czasami jest mi naprawdę ciężko ocenić takowe produkcje lodowatym spojrzeniem...
"Gangster" jest inny, podobnie jak w "Savages" intryga bierze górę nad potokiem krwi, a Tom Hardy wydaje się wręcz stworzony do roli groźnego Forresta, który skrywa serce pod górą mięśni.
Dodać do tego świetną oprawę muzyczną plus piwko i ma się malutką bryłkę złota jak się patrzy.
Ostatnio dosyć często krytykowałam produkcje made in JU ES EJ, ale teraz muszę przyznać że powoli zaczynają wracać na właściwe tory.
Antychryst (2oo9)
Nie, nie mam zamiaru wylewać wiadra pomyj na tą "nieco" nieudaną produkcję Larsa von T..
Mimo że jestem jego wielką fanką, "Antychryst" pozostawia mnie nieco zdezorientowaną. Wg pana v. T. antychrystem nei jest człowiek ale natura..ludzka natura, aczkolwiek przyroda gra w nim także dużą rolę.
Po utracie dziecka pewna para postanawia na kilka dni 'odsapnąć' na łonie natury by dojść do siebie, zamiast psychologicznych pogadanek jest dużo seksu i agresji, to nie ten reżyser którego tak lubię, chociaż każdy ma moment słabości, chyba że ktoś może podać przykłady kogoś kto przez cały czas jest w stanie utrzymać ten sam poziom?
Freddy kontra Jason (2oo3)
Jason w hokejowej masce budził we mnie obrzydzenie, chociaż niektóre części "Piątek Trzynastego" oglądałam przez palce, Freddiego natomiast wcześniej nie znałam.
Wśród filmów grozy prócz panny z "Klątwy" lubiłam eks topielca- zabójcę, a podczas leniwego seansu pojedynku pana J. z panem F. oczywiście kibicowałam temu pierwszemu.
Poprzez lata moje podejście do tego typu produkcji się zmieniło, potrafię spać z jedną nogą pod kołdrą a z drugą na i nie bać się że jakiś stwór zapragnie mnie pożreć czy cos, bardziej obawiam się innych rzeczy...ale mimo to ciągle i ciągle sięgam do nich w nadziei że może jednak ten gatunek nie tak całkiem upadł...
Posty zbiorowe rządzą ! :D
Blacque M.
4 komentarze