Film o tym jak w dawnym Związku Radzieckim działa wydział zabójstw./Projekt Kino/
stycznia 12, 2013Nie od dziś znane jest ludzkie zamiłowanie do przemocy, nie tyle co samo jej doświadczanie ale obserwowanie jak na potencjalną ofiarę spada deszcz ciosów, to już coś innego.
Głowią się nad tym psychiatrzy, wykorzystują pisarze i reżyserzy.
"Obywatel X" to sfilmowana historia mordercy Andrieja Czikatiły 'działającego' w Rostowie nad Donieckiem należącym do dawnego Związku Radzieckiego na przestrzeni ok 20lat. Jego losy zostały wcześniej spisane przez Roberta Cullen'a w powieści "Wydział Zabójstw".
Amerykańska produkcja przenosi nas na rejony, gdzie mieszkańcy żyją w biedzie i strachu przed Partią Komunistyczną.
Rok 1982 - odnalezienie ośmiu ciał wstrząsa medykiem sądowym do tego stopnia iż chcąc czy nie chcąc zostaje mianowany na detektywa i dostaje zadanie, od którego zależeć będzie całe jego późniejsze życie, to że Towarzysz B. nie ma ku temu odpowiedniego wykształcenia zdaje się nie robi na nikomu wrażenia.
Viktor Burakov od teraz odpowiada nie tylko przed swoim przełożonym pułkownikiem Mikhali Fetisov'em ale również przed specjalną komisją na którą składają się Towarzysze należący do Partii Komunistycznej.
Mimo to nowo- mianowany detektyw nie zraża się i z zapałem zabiera się do pracy, po drodze napotykając gruby i wysoki mur w osobistości sekretarza Partii Towarzysza Bondarchuka, który twierdzi, że "seryjni mordercy to dekadencki fenomen Zachodu- w ZSRR nie ma morderców", piękna idea, szkoda tylko że nie prawdziwa.
Już na początku seansu domyślić się można, iż "Obywatel X" nie pokaże nam samego mordercy, lecz bardziej skupi się na sposobie pracy Wydziału Zabójstw w tamtych czasach i w tamtych zapomnianych rejonach.
Kiedy stwierdzone zostaje, że po paru miesiącach pracy detektyw B. nic a nic nie posuwa się na przód (tak jak by był sam temu winien) do 'pomocy' zostaje przydzielony mu Prokurator Generalny, który (niespodzianka!) należy do Partii K., który manipuluje całym śledztwem jak tylko może by zabójca nadal zabijał niewinnych, a zamiast niego miejsca w celi zajmują homoseksualiści prawdopodobnie spiskujący przeciwko ukochanemu Związkowi.
Lecz mimo tego mydlenia oczu były medyk się nie poddaje i nadal szuka. Jego ciężka praca dopiero po upadku ZSRR zaczyna przynosić zadowalające efekty, kiedy to nikt go nie kontroluje aż w końcu udaje się ująć i skazać psychopatycznego mordercę.
Film Chrisa Gerolmo pozwala nam rzucić okiem na wydziały będące w pajęczej sieci skonstruowanej przez Partię Komunistyczną a mimo to nie spuszczamy oka z tytułowego bohatera, który raczej stoi z boku niż w świetle jupiterów. " W biurokracji jest najważniejsze żeby wiedzieć w jakiej potyczce wziąć udział a jaką zignorować" to najwyraźniej dewiza amerykańskiej produkcji ostrożnie balansującej na granicy thrillera a filmu (polityczno-) obyczajowego.
Sądziłam że "Obywatel X" niczym film "Ted Budny" będzie śledził ruchy psychopaty, zamiast tego dostałam krajobraz radzieckiej biurokracji zatruwającej ludziom życie. Jestem zadowolona z tej produkcji, Amerykanie spisali się i przy współczesnych produkcjach nie zaszkodziło by im, gdyby od czasu do czasu przejrzeli któreś ze swoich wcześniejszych dzieł.
Ocena : 6 (niezły)
2 komentarze