Old but Gold (XIII)
września 14, 2013
Żyć własnym życiem (1962)
7/10
"Nana jest ekspedientką w sklepie z płytami. Zarabia mało, płaci też na dziecko wychowywane na prowincji. Jej związek z Paulem, dziennikarzem, nuży ją, spotyka się też z innymi mężczyznami. Pewnego dnia ostatnie pieniądze wydaje na bilet do kina. Zaczepiona po wyjściu przez obcego mężczyznę przyjmuje propozycję pójścia do hotelu. Przyjaciółka przedstawia jej swojego sutenera i odtąd Nana pracuje dla niego. Jest przekonana, że w każdej chwili może odzyskać niezależność. Jednak nie jest to takie proste."
7/10
"Nana jest ekspedientką w sklepie z płytami. Zarabia mało, płaci też na dziecko wychowywane na prowincji. Jej związek z Paulem, dziennikarzem, nuży ją, spotyka się też z innymi mężczyznami. Pewnego dnia ostatnie pieniądze wydaje na bilet do kina. Zaczepiona po wyjściu przez obcego mężczyznę przyjmuje propozycję pójścia do hotelu. Przyjaciółka przedstawia jej swojego sutenera i odtąd Nana pracuje dla niego. Jest przekonana, że w każdej chwili może odzyskać niezależność. Jednak nie jest to takie proste."
Już chciałam ponarzekać, że francuski reżyser Jean- Luc Godard w większości sowich filmów wykorzystuje ten sam schemat: kobieta poznaje mężczyznę i razem pakują się w kłopoty i błądzą po Francji. Ale przypadkowo natknęłam się na melancholijne Żyć własnym życiem. Produkcja jest podzielona na kilka epizodów, każdy w skrócie zapowiada czarna plansza ze słowami klucz, co przeszkadzało mi w objęciu całości jednym spojrzeniem.
Nana wydaje się być pozbawiona wszelakich skrupułów - nie wstydzi się pytać przypadkowych mężczyzn, czy nie mogli by jej pożyczyć dwa tysiące franków na zaległe rachunki, nie ma oporów by się sprzedawać za dobra materialne, dla niej życie ma być łatwe. Uważa się za osobę odpowiedzialną i jednocześnie nieszczęśliwą, nawet mimo filozofowania nie potrafię się do niej przekonać, a nawet jej współczuć.
Twórczość Godarda jest mi jeszcze jako tako obca, Susan Sontag napisała świetny esej komentujący jego dzieła, który możecie przeczytać TU, więc nie mogę tej produkcji jednoznacznie zinterpretować, a moja niechęć do głównej bohaterki wcale tego nie ułatwia.
Kobieta- diabeł (1964)
7/10
Japoński 'horror psychologiczny', choć bardziej zalatuje mi na dramat, ale niech wam będzie.
Akcja toczy się w średniowiecznej Japonii objętej wojną. Młoda kobieta i jej teściowa oczekują w domku pośród trzcin na powrót jedynego mężczyzny, przy okazji zabijając o okradając przypadkowych wojowników, których rzeczy sprzedają za jedzenie. Pewnego dnia dowiadują się, że mąż i syn padli w bitwie, a jego partner który przeżył zaczyna się coraz bardziej natarczywie zalecać do młodej wdowy, która ostatecznie ku niezadowoleniu teściowej mu ulega.
Psychologiczny portret płci pięknej, która robi wszystko by przetrwać, oczywiście na swoich regułach, które mimo otaczającego ich nieszczęścia, chcą łapać każdą przyjemną chwilę tylko dla samych siebie, z nikim się nie dzieląc.
Mało kiedy oglądam azjatyckie filmy z tych lat, muszę jednak przyznać, że przy Kobiecie wykonano kawał dobrej roboty.
Ścieżki chwały (1957)
8/10
"I wojna światowa. Do francuskiego sztabu przybywa generał George Broulard. Obiecując awans generałowi Mireau, nakłania go, by rozkazał swoim ludziom zaatakować pozycje niemieckie. Mireau przekazuje dalsze rozkazy pułkownikowi Daxowi, który ma bezpośrednio kierować akcją. To on prowadzi oddział na pewną śmierć. Gdy jednak sytuacja staje się bardziej niebezpieczna, Dax nie słucha już kolejnych rozkazów i wycofuje się ze swymi oddziałami."
Antywojenna produkcja Kubricka, która przez wiele lat była otoczona ścisłą cenzurą.
Ukazuje bezsens wojny i absurdalnych rozkazów wydawanych przez osoby wygodnie siedzące w bezpiecznym miejscu na tłustych tyłkach.
Tokijska opowieść (1953)
10/10 ♥
"Dziadkowie udają się w podróż do Tokio. Pragną odwiedzić swoje dorosłe dzieci i wnuki. Są ciekawi jak ułożyło im się życie, czy są szczęśliwi, wreszcie czy udało im się wychować je na porządnych ludzi. Udają się z wizytą do syna, lekarza pediatry, córki prowadzącej swój zakład fryzjerski i synowej, która straciła męża (ich syna) na wojnie. Po kilku dniach do głosu dochodzą żal i zawiedzione ambicje rodziców. Syn okazuje się zwykłym lekarzem domowym, a córka po ślubie stała się oschła i skąpa. Paradoksalnie najcieplejsze przyjęcie spotkało ich ze strony synowej, która mimo ciężkiego losu zachowała godność i optymizm. Ozu w prosty niemal kronikalny sposób odmalowuje życie Japończyków z trzech pokoleń. Początkowa krytyka młodych ludzi ustępuje szybko zrozumieniu i pogodzeniu się ze zmianami jakie przyniosło życie. Znika rozczarowanie i niespełnione nadzieje, a pojawia się spokój i ciepła refleksja nad ludzkim losem i zmianami jakie przynosi życie."
Kolejny film, który wylądował u moich ulubionych. Z twórczością Y. Ozu nie miałam do tej pory do czynienia, ale jeżeli wszystkie jego dzieła są w podobnym klimacie to niedługo się za nie zabiorę i być może powstanie retrospektywa na jego temat :)
P e r e ł k a
Na los szczęścia Baltazarze! (1966)
10/10 ♥
"Jeden z najpiękniejszych filmów kinematografii francuskiej jest liryczną, refleksyjną opowieścią o dramatycznych losach osiołka Baltazara, którego życie splata się z życiem Marii - dziewczyny, dla której kiedyś został kupiony. Ona także doświadcza wiele złego, odzierana, w miarę upływu lat, ze złudzeń i wiary w ludzi. To jeden z najokrutniejszych filmów o świecie, o złym świecie. Ale jest w tym filmie czystość i wiara w człowieka pomimo wszystko - pisała francuska krytyka."
Nana wydaje się być pozbawiona wszelakich skrupułów - nie wstydzi się pytać przypadkowych mężczyzn, czy nie mogli by jej pożyczyć dwa tysiące franków na zaległe rachunki, nie ma oporów by się sprzedawać za dobra materialne, dla niej życie ma być łatwe. Uważa się za osobę odpowiedzialną i jednocześnie nieszczęśliwą, nawet mimo filozofowania nie potrafię się do niej przekonać, a nawet jej współczuć.
Twórczość Godarda jest mi jeszcze jako tako obca, Susan Sontag napisała świetny esej komentujący jego dzieła, który możecie przeczytać TU, więc nie mogę tej produkcji jednoznacznie zinterpretować, a moja niechęć do głównej bohaterki wcale tego nie ułatwia.
Kobieta- diabeł (1964)
7/10
Japoński 'horror psychologiczny', choć bardziej zalatuje mi na dramat, ale niech wam będzie.
Akcja toczy się w średniowiecznej Japonii objętej wojną. Młoda kobieta i jej teściowa oczekują w domku pośród trzcin na powrót jedynego mężczyzny, przy okazji zabijając o okradając przypadkowych wojowników, których rzeczy sprzedają za jedzenie. Pewnego dnia dowiadują się, że mąż i syn padli w bitwie, a jego partner który przeżył zaczyna się coraz bardziej natarczywie zalecać do młodej wdowy, która ostatecznie ku niezadowoleniu teściowej mu ulega.
Psychologiczny portret płci pięknej, która robi wszystko by przetrwać, oczywiście na swoich regułach, które mimo otaczającego ich nieszczęścia, chcą łapać każdą przyjemną chwilę tylko dla samych siebie, z nikim się nie dzieląc.
Mało kiedy oglądam azjatyckie filmy z tych lat, muszę jednak przyznać, że przy Kobiecie wykonano kawał dobrej roboty.
Ścieżki chwały (1957)
8/10
"I wojna światowa. Do francuskiego sztabu przybywa generał George Broulard. Obiecując awans generałowi Mireau, nakłania go, by rozkazał swoim ludziom zaatakować pozycje niemieckie. Mireau przekazuje dalsze rozkazy pułkownikowi Daxowi, który ma bezpośrednio kierować akcją. To on prowadzi oddział na pewną śmierć. Gdy jednak sytuacja staje się bardziej niebezpieczna, Dax nie słucha już kolejnych rozkazów i wycofuje się ze swymi oddziałami."
Antywojenna produkcja Kubricka, która przez wiele lat była otoczona ścisłą cenzurą.
Ukazuje bezsens wojny i absurdalnych rozkazów wydawanych przez osoby wygodnie siedzące w bezpiecznym miejscu na tłustych tyłkach.
Tokijska opowieść (1953)
10/10 ♥
"Dziadkowie udają się w podróż do Tokio. Pragną odwiedzić swoje dorosłe dzieci i wnuki. Są ciekawi jak ułożyło im się życie, czy są szczęśliwi, wreszcie czy udało im się wychować je na porządnych ludzi. Udają się z wizytą do syna, lekarza pediatry, córki prowadzącej swój zakład fryzjerski i synowej, która straciła męża (ich syna) na wojnie. Po kilku dniach do głosu dochodzą żal i zawiedzione ambicje rodziców. Syn okazuje się zwykłym lekarzem domowym, a córka po ślubie stała się oschła i skąpa. Paradoksalnie najcieplejsze przyjęcie spotkało ich ze strony synowej, która mimo ciężkiego losu zachowała godność i optymizm. Ozu w prosty niemal kronikalny sposób odmalowuje życie Japończyków z trzech pokoleń. Początkowa krytyka młodych ludzi ustępuje szybko zrozumieniu i pogodzeniu się ze zmianami jakie przyniosło życie. Znika rozczarowanie i niespełnione nadzieje, a pojawia się spokój i ciepła refleksja nad ludzkim losem i zmianami jakie przynosi życie."
Kolejny film, który wylądował u moich ulubionych. Z twórczością Y. Ozu nie miałam do tej pory do czynienia, ale jeżeli wszystkie jego dzieła są w podobnym klimacie to niedługo się za nie zabiorę i być może powstanie retrospektywa na jego temat :)
P e r e ł k a
Na los szczęścia Baltazarze! (1966)
10/10 ♥
"Jeden z najpiękniejszych filmów kinematografii francuskiej jest liryczną, refleksyjną opowieścią o dramatycznych losach osiołka Baltazara, którego życie splata się z życiem Marii - dziewczyny, dla której kiedyś został kupiony. Ona także doświadcza wiele złego, odzierana, w miarę upływu lat, ze złudzeń i wiary w ludzi. To jeden z najokrutniejszych filmów o świecie, o złym świecie. Ale jest w tym filmie czystość i wiara w człowieka pomimo wszystko - pisała francuska krytyka."
Nic dodać, nic ująć. Zapomniana perełka.
2 komentarze