Zajumamy coś?

kwietnia 20, 2013

Fanką 'rodzimego' kina nie jestem i nic nie zapowiada, żebym nią kiedykolwiek została, kwestia mentalności i gustu.
Do polskich produkcji podchodzę jak pies do jeża, jednak najczęściej ciekawość wygrywa.
Yuma reżyserii P.Mularuka skusiła mnie ciekawym opisem fabuły oraz główną rolą J. Gierszała, na którego po udanej Sali samobójców spoglądam łaskawszym okiem.

Akcja filmu rozpoczyna się trzy lata po upadku PRL. Zyga (Gierszał) ma serdecznie dość oglądania kolorowego świata tylko w młodzieżowych pismach. Z pomocą kumpli, a także obrotnej ciotki (Katarzyna Figura), zostaje królem "jumy" – drobnych kradzieży tuż za Odrą. Proceder szybko się rozpowszechnia, miejscowość Zygi dokonuje prawdziwego skoku cywilizacyjnego, a lokalny król jumaków zyskuje powszechny szacunek i powodzenie u płci pięknej (o jego serce wojują w filmie Karolina Chapko i Helena Sujecka). Wkrótce jednak młodym i gniewnym wspólnikom Zygi (Krzysztof Skonieczny i Jakub Kamieński) przestaną wystarczać markowe ubrania i elektronika. Gdy wejdą w drogę rosyjskim gangsterom pod wodzą nieobliczalnego Opata (najbardziej demoniczna rola w karierze Tomasza Kota), a regularnie okradani Niemcy wprowadzą szczelniejszą ochronę przed rabusiami, zabawa w policjantów i złodziei zmieni się w niebezpieczną rozgrywkę.(opis dystrybutora)

W rzeczywistości 'najbardziej demoniczna rola Tomasza Kota' ogranicza się do kilku minut, przez większość czasu kamery zwrócone są w kierunku Zygi, obserwujemy jego przemianę z grzecznego chłopca w małomiasteczkowego mafioza. Nie jest to krystalicznie czysta postać rodem z amerykańskich kryminałuw o tych dobrych i tych złych, dlatego wydaje się być bardziej prawdziwa, ot jedna z wielu osób które lata temu autentycznie zajmowały się wypadami na Zachód.

Jeżeli chodzi o grę aktorską, to nie ma nic do ujmowania, ale też za bardzo nie jest co dodać, wypadło przyzwoicie, aczkolwiek to Gierszał najbardziej wybija się pośród nich.
Duży plus za klimatyczną muzykę rodem z lat dziewięćdziesiątych.
Jedynie 'charakteryzacja' miejsc akcji pozostawia wiele do życzenia, ale przy skromnym polskim budżecie to było do przewidzenia, może gdyby wybrano inną lokalizację we Frankfurcie nad Odrą, to by ta różnica pomiędzy starym a nowym nie była taka rażąca...

Ogółem rzecz biorąc, Yuma jest całkiem przyzwoitą produkcją na przyzwoitym poziomie, przykład że 'cięższe' tematy wychodzą 'nam' lepiej od powielania zagranicznych schematów.



Inaczej sprawa ma się z trylogią o przygodach Daniela Oceana i spólki.
Ocean's Eleven/ Twelve/ Thirteen jest nastawione tylko i wyłącznie na rozrywkę bez myślenia.
Nie ma tam co prawda ani wymyślnych strzelanin, ani rozlewu krwi, ale intryga sama w sobie nie jest wysokich lotów.

W oryginale z 1960roku z F. Sinatrą w roli szefa szajki 'gadane' jest adekwatne do 'czynów'. Chłopcy są przyjaciółmi od czasów II WŚ i planują zrabować trzy kasyna w Las Vegas, co po paru ćwiczeniach gimnastycznych im się udaje. W latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku technika nie była tak zaawansowana jak obecnie, wtedy wszystko w dużej mierze zależało od ludzkiego sprytu, a nie od maszyn, nie oznacza to że złodzieje mieli łatwiej.
Historia sama w sobie jest oryginalna, a jak to często bywa, oryginały są lapsze od kopii. Tak jest też w tym przypadku.
Mimo plejady gwiazd grających w remake Ocean's.. przestawił się na szybciej, lepiej, mocniej i z 'boom' na końcu, przez co utracił magię, a nawet G. Clooney nie jest w stanie dorównać Sinatrze.
Pieniądze to nie wszystko.



You Might Also Like

0 komentarze

Popular Posts