maturaaaaaa
maja 02, 2009Choć matury nie ma na liście najbardziej stresujących wydarzeń życiowych opracowanej przez psychologów Thomasa Holmesa i Richarda Rahe, to należałoby ją tam umieścić
Najpewniej gdzieś pomiędzy upływającym terminem zwrotu pożyczki (30) a zmianą zakresu odpowiedzialności w pracy (29). Od dziesięcioleci więc maturzyści starają sobie poradzić ze stresem w każdy dostępny im sposób. Najczęściej za pomocą formuł magicznych, które mają poprawić ich pewność siebie. Lista jest długa: na maturę dziewczyny muszą iść w czerwonej bieliźnie, a chłopcy w tym samym garniturze, w którym byli na studniówce, koniecznie w przydługich włosach, bo przedmaturalna wizyta u fryzjera jest równoznaczna z próbą samobójczą. Są też przesądy bardziej absurdalne - jak chociażby ten, że przed maturą należy wstać z łóżka prawą nogą, a pytania losować lewą ręką. Albo ten, że jeśli maturzystę na egzamin odprowadzają przyjaciele i znajomi, to koniecznie powinni iść boso, by po egzaminie wytrzeć nogi w galowy strój abiturienta. Maturalny sukces gwarantuje też ponoć pogłaskanie (jedno- lub trzykrotne) kolan dyrektorki. Ale z tym głaskaniem radzimy nie przesadzać. A już zupełnie poważnie: do matury zostały zaledwie dwa dni. Trzeba w tym czasie poradzić sobie ze stresem, jeśli czujemy taką konieczność, przekartkować po raz ostatni podręczniki i w miarę możliwości odpocząć. - Zawsze radziłem uczniom, żeby ostatnie dni przed maturą już się nie uczyli - mówi Bogusław Korban, nauczyciel z 30-letnim stażem. - Jeśli do soboty nie powtórzyli materiału, nie zrobią tego w ciągu dwóch ostatnich dni - uważa. I dodaje, że to metoda sprawdzona zarówno przez niego, jak i jego podopiecznych. Jego stanowisko popiera jest psycholog Joanna Heidtman. - Nasz mózg musi mieć czas, aby kolokwialnie rzecz ujmując, poukładać sobie wiedzę w głowie. Dlatego uczenie się do samego końca nie ma po prostu sensu - uważa Heidtman. - Jeśli już czujemy taką konieczność, będziemy się czuć dzięki temu pewniej, powtórzmy wiadomości w sobotę, a w niedzielę schowajmy książki do szuflady. Ale powtórzyć nie znaczy uczyć się szczegółowo. Krzysztof Łęcki, nauczyciel akademicki, radzi, by w sobotę spojrzeć na wszystko z lotu ptaka. - Usystematyzować wiedzę. Więc jeśli w poniedziałek piszemy maturę z języka polskiego, powtórzymy epoki, lektury, najważniejsze pojęcia. Nie skupiajmy się na szczegółach, ale spróbujmy ogarnąć to, czego nauczyliśmy się do tej pory - radzi. On sam tuż przed samą maturą się nie uczył. Bo nie sposób nadrobić zaległości w 48 godzin. Tylko jak poradzić sobie ze stresem? Wiadomo, że na odpowiednim poziomie motywuje do działania, ale gdy jest zbyt duży - paraliżuje umysł i ciało.
Trzeba spróbować zająć myśli czymś innym - mówi psycholog Justyna Święcicka. - Pójść do kina na dobry film, wyjść na spacer, pobiegać, aby rozładować napięcie nagromadzone w mięśniach - tłumaczy. I dodaje, że nic tak dobrze nie działa na stres jak poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że mamy oparcie w najbliższych. - Dobrze spotkać się w gronie najbliższych, pogadać, pośmiać się, ale jeśli wolimy samotne słuchanie muzyki, proszę bardzo. Zróbmy w niedzielę coś dla siebie - mówi Święcicka. Równie terapeutycznie może podziałać na nas spotkanie z przyjaciółmi . Ale zdaniem fachowców, jeśli jesteśmy bardzo zdenerwowani, lepiej, aby nie były to osoby, które razem z nami przystępują do matury, bo ich stres spotęguje nasz własny. W poskramianiu stresu dużą rolę mogą odegrać rodzice. Przede wszystkim nie wolno im powtarzać, jak ważny to egzamin i jak mało się do niego ich latorośl uczyła. - Raz, że pogłębią u dziecka strach, dwa, nauczą go złych reakcji na sytuacje stresogenne - tłumaczy psycholog Joanna Heidtman. Więc zamiast mówić: "Ja nie wiem, jak ty sobie poradzisz! Nic się nie uczyłeś", lepiej powiedzieć: "Dasz sobie radę, wierzymy w ciebie". Kilka godzin przed maturą uświadamianie dziecku, jak niewiele umie, co najwyżej utwierdzi go w tym przekonaniu. No i nie wolno robić z matury najważniejszego wydarzenia w skali świata. - Bardzo ważne, aby pokazać dziecku, że życie toczy się normalnym rytmem: trzeba wyprowadzić psa, pościelić łóżko, ugotować obiad - mówi Heidtman. Bo jeśli maturzysta będzie miał wrażenie, że od jego egzaminu zależy przyszłość ludzkości, poczucie odpowiedzialności go sparaliżuje. - Nie zapominajmy o rzeczach podstawowych: żeby się wyspać i najeść. Zmęczony, głodny maturzysta marzy o tym, by wytrwać do końca, a nie walczyć o jak najlepszą ocenę.
0 komentarze