Made in Poland

kwietnia 21, 2014

Ostatnio jakoś tak ciągle mam ochotę na filmy polskie sprzed lat (kilku), zapewne jest to efekt dyskusji z kolegą z nowej pracy o produkcjach 'rodzimych', które warte są, by być pokazywane po drugiej stronie Odry. W głównej mierze plotkujemy o bardziej ambitnych ruchomych obrazach, ale też tych kultowych (na początku kwietnia w Darmstadt był pokazywany Rejs M. Piwowskiego ).
Jakby nie patrzeć kinematografia znad Wisły na przestrzeni tych kilku lat znacznie obniżyła swój poziom, w sumie dzięki temu odnalezienie czegoś wartościowego pośród prostackich kopii zagranicznych formatów staje się łatwiejsze.
prettycleverfilms.com
 W miejscowym kinie komunalnym Karlstorkino filmem miesiąca jest..... uwaga uwaga - Ida Pawła Pawlikowskiego. Po tym jak czarno biała produkcja została i w kraju i zagranicą obsypana nagrodami, zdziwić to raczej nikogo nie powinno, a jednak jest to całkiem miła niespodzianka. Sama Idy jeszcze nie widziałam, choć zabieram się do niej od jakiegoś czasu, być może po świętach jak się mój grafik nieco ustabilizuje w końcu zdołam się wcisnąć na jeden z wieczornych seansów.

Hitem moich ostatnich kilku dni są dzieła Marka Koterskiego, któremu poświęcę raczej osobną notkę, bo na nią zasługuje, ale też dlatego że widziałam niedawno 6 jego filmów i jakoś nie podoba mi się mieszanie losów Miauczyńskiego z losami bohaterów innych filmów innych reżyserów.

Co prawda na Kamienie na szaniec reżyserii R. Glińskiego nie byłam tak nakręcona jak część moich znajomych: bo to moja ulubiona lektura, bo aktorzy są fajni, bo p prostu zapowiada się nieźle.....Z ręką na sercu muszę przyznać że patriotka ze mnie nijaka, nawet nie pamiętam tak dokładnie o co w tej książce chodziło, choć wiem że wtedy mi się podobała. De seansu zasiadłam ze skromnymi oczekiwaniami, a może mi się więcej przypomni, a może okaże się to być film, który jest w stanie przynajmniej w 60% oddać ducha książki. Pobożne życzenie. Młoda produkcja nie była w stanie sprostać nawet moim minimalnym wymaganiom jakie mam wobec produkcji komercyjnych. Wielu użytkowników na Filmwebie tłumaczy sobie niepowodzenie Kamieni wizją reżysera, która jakby nie patrzeć conieco odbiega od literackiego pierwowzoru, gdzie nie tylko role chłopaków są odwrócone, akcje sabotażowe zminimalizowane,ale jest też wątek miłosny - w sumie brak takowego wątku we współczesnych polskich filmach to wielka rzadkość.... Może młodszym uczniom się bradziej spodoba, jest dynamicznie, nie ma żadnych dziur w akcji, ale w mojej opini parę takich 'pauz', pustej przestrzeni wcale by tej produkcji nie zaszkodziło, być może wtedy moja ocena byłaby lepsza.

Kolejna polska nowość, która wylądowała przed moim obliczem to Papusza akutorstwa małżeństwa Krauze i której się jeszcze bardziej oberwało, niż wyżej wymienionemu tytułowi. A zapowiadało się tak pięknie.... tematyka co mnie interesuje, konwencja w jakiej jest prowadzona historia...a ledwo usiedziałam do końca seansu. Wszytsko jest dosyć chaotyczne, wiem że te przeskoki z traźniejszości do przeszłości miały nadać charyzmy Papuszy widz miał dostrzec że główna bohaterka jest onieśmielona sukcesem i chce być tylko zostawiona w spokoju,ale aktorzy są nieudolnie prowadzeni co wszystko psuje, wszysściuteńko.

Najabsurdalniejszy jest chyba fakt, że starszy film K. Krauze czyli Dług (1999), który obejrzałam zaraz po biografii romskiej poetki oceniłam na 9/10 i dodałam do ulubionych. W tym starszym dramacie jest wszystko inne, lepsze, mam teraz wrażenie jakby te dwa kompletnie odmiennie prowadzone filmy pochodziły od dwóch różnych osób.

Dług to historia dwóch eks studentów marzących o własnym biznesie, do realizacji celu brakuje im środków, wtedy spotykają demonicznego domniemanego biznesmena o cennych kontaktach i grubym portfelu ( w tej roli A. Chyra spisał się na medal), który ostatecznie ściga dwóch młodziaków za domniemany dług. Scenariusz został oparty na faktach, a jego realizacja jest moim zdaniem jednym z tych naj- lepszych polskich dzieł. Kto jeszcze nie wiedział, niech ogląda !

Idąc tym tropem sięgam po starszy film - Pętla (1957) z legendarnym już Gustawem Holoubkiem w roli głównej. Najcięższy ruchomy obraz pośród tytułów wymienionych w tym poście, studium upadku człowieka opętanego przez alkohol. Pętla kojarzy mi się ze stylem Bergmana, ascetyczna scenografia, gra aktorska zminimalizowana do ekspresyjnych dialogów i monologów, kolejne potwierdzenie dlaczego tak bardzo szaleję za filmami sprzed lat...

W planach kontynuacja cyklu, mam już nawet kilka tytułów zapisanych :)

You Might Also Like

1 komentarze

Popular Posts