O tym jak Rzeczywistosc zabija Fantazje.
marca 22, 2012
Dzien jak kazdy inny. Warkot silnika i dzwiek klaksonu mnie budzi. Nie nie to nie budzik. To ta ruchliwa ulica pod moim oknem wychodzacym na zachod.Tak zachod, tam gdzie slonce mowi mi „dobranoc’. Otwieram moje oczy i ze smutkiem opuszczam moje lozeczko by stawic czola kolejnemu dniu przesiaknietym melancholia i bezslilnoscia mentalna. Jak narazie nic takiego sie nie dzieje, wykonuje te czynnosci co zwykle jak automat napedzany kofeina i nikotyna. Kolejna automatyczna decyzja: nauka czy ksiazka? Spogladam na moje biurko w nadziei ze ten stos notatek i materialow ktory sie tam znajdowal zeszlej nocy juz sobie poszedl. Pod nosem sie usmiecham na samo wyobrazenie jak to tym zapisanym moim koslawym pismem karteczkom wyrosly nozki i predko predko uciekaja odemnie. „Ta pani o nas nie dba, chodzmy poszukajmy ciekawszego wlasciciela”.
Ale fantazje zastepuje brutalna rzeczywistosc, one tam nadal sa, Nadal tam sobie w kacie leza pod cienka warstwa kurzu. I czuje to, ten lodowaty wzrok zawieszony na mnie :’moze i nami sie nie interesujesz, ale my itak cie dopadniemy’. O tak, dopadniecie ale jeszcze nie teraz. Jeszcze nie.
Ide po kolejna kawe.
Wraz z kolejnymi lykami tejze ambrozji, powoli czuje na policzku lekki oddech entuzjazmu. Tak juz wiem co dzis zrobie. Nie bede sie obijala. Zaczne sie przygotowywac na nowy start ktory niebawem moze nastapic. Pieknie, zaczne z czystym kontem i nowa energia. I tak wiec z lekkim usmiechem zaczynam szukac. Moj stary skoroszyt. Tak. Dzis M znow zacznie pisac. I niebawem wszystko wroci do normy.
Wiec chodz, pomaluj moj swiat!
Ale ale, najpierw moja kolorowanka musi byc nieco rozjasniona, coz na czarnym kolorze bedzie ciezko cokolwiek namalowac badz tez pokolorowac. No ale to szczegol. W koncu znajduje to czego juz od dobrych 15 minut szukalam. Stary dobry notes z pieskiem na okladce. Z zapalem z jakim dzieci rozpakowuja prezenty usadzilam moj koscisty tylek na skorzanym fotelu, wzielam pierwszy lepszy dlugopis, otworzylam zeszyt na danej stronie, juz sie pochylilam nad nim i nagle. BUM! Explosion! Zwarcie pradu, wszytskie korki wysadzilo. Wszystkie swiecace korki w mojej glowie. No to sie zaczelo..
‘M...wiem ze mnei slyszysz, wiem ze mnie nie lubisz ale ja cie lubie, no BA ja cie KOCHAM, co Ty robisz? Odloz ten dlugopis, na co ci on? Jestes beztalenciem i masz ta piekna zdolnosc wyobrazania sobie rzeczy ktore nigdy sie nie wydarza. Czekaj chwilke..ah tak, Ty nazywasz to marzeniami a ja mrzonkami, ha ha, nigdy sie stad nie wyrwiesz, slyszysz? Nigdy, juz zawsze pozosatniesz ta ktora jest mocna w mowieniu i planowaniu, ale przeciez my dwie wiemy ze to tylko puste slowa. Boisz sie. Ze niby to moja wina? Tak?! A probowalas juz cos ze mna zrobic? Pf, i to nazywasz proba? Pozytywne myslenie to nic dla ciebie, tak samo jak szczescie. Taak wiem bylas szczesliwa, ale kiedy to bylo? Pamietasz jeszcze? To przeszlosc, wspomnienia, ale w koncu tama pekla i po tylu miesiacach oczekiwan dopuscilas mnie do siebie, w koncu! Ah jak mi tu dobrze w Twojej glowie, nie chce innego domu. Tylko Ty i Ty ah ah no i oczywiscie Ja. Ty i Ja. Jestesmy zgrana para nie sadzisz? Ograniczenie wolnosci? Skad ci to przyszlo na mysl? Ja tylko pokazuje Tobie prawde, naga, brutalna, krzyczaca prawde. Nie podoba sie? Nie musi, ale to fakt, tak jest naprawde. Zmienic sie? Kochanie nie musisz tego robic, ja Cie kocham taka jaka jestes, wrazliwa artystyczna duszyczka, ktora gra apatyczna twardzielke, ale ja wiem ze to tylko gra. Ty taka nie jestes. Jestes jak , jak malutka rybka w glebokim, mrocznym i niebezpiecznym oceanie. Ja jestem rekinem. Twoim rekinem, chronie cie. Nie potrzebujesz mnie? Wiewioreczko Ty moja, takie ofiary losu jak ty bez obrony dlugo nie zyja, a jak im sie jakims cudem to uda to itak nie sa nikim wyjatkowym, ot tak zwykli pracownicy, wykonujacy zawody ktorych nie znosza. Przypomina Ci to cos? Tak, zacisnac szczeke i myslec o pieniadzach, bez nich nie ma niczego. Przestac? Oki doki, juz milkne, odezwe sie niedlugo. Milego obijania sie i plucia sobie w brode leniwy nieudaczniku, ha ha do uslyszenia kochanie Ty moje, ciao.’
Niezreczna chwila ciszy. Dobrze, chyba nie mam wyjscia. To byla pani Frozen, glos ktory przesladuje mnie juz od jakis 2lat. Nie nie, sama ja tak nazwalam, symbolicznie. Zamraza mnie od wewnatrz, zabija marzenia, sprawia ze kiedy chce cos produktywnego zrobic nagle doznaje olsnienia, albo raczej zaciemnienia i w koncu przerazona i zalamana zwijam sie w klebek i obserwuje sufit. Jakze ciekawe i czasochlonne zajecie. W kazdym badzrazie jest jak jest. Ta radosna i pelna energii dziewczyna zgulila sie, zgubila sie posrod labityntu oczekiwan, obowiazkow i mrzonek o „better tomorrow”.
Czasy panowania Frozen to zle czasy. Nawet jezeli uda mi sie dojrzec malenka iskierke nadzieji i sily, to predzej czy pozniej zostaje ona zniszczona. I tak oto tkwie w tej agonii jakim jest rzeczywistosc. I nie mam juz zadnego pomyslu na to jak moja ‘pania’ znokautowac albo przynajmniej na jakis czas skrepowac. Ona zawsze jest o krok przedemna a ja pozostaje w tyle i wraz z biegiem czasu ja sie cofam. Jestem ostatnia.
Co postanowilam to zostalo zamrozone.
Na czas nieokreslony.
0 komentarze